Wokół stawki referencyjnej WIBOR dzieje się ostatnio tak wiele, że mogłoby to posłużyć za inspirację dla autora prawniczych thrillerów. Najwięcej emocji wzbudziła czerwcowa zmiana na stanowisku Rzecznika Finansowego, która na pierwszy rzut oka wydawała się drobna, ale teraz ujawnia swoje ukryte motywy. Kluczowe wydarzenie miało miejsce 14 sierpnia 2024 roku, gdy nowy Rzecznik przedstawił stanowisko w sprawie WIBORu – już po odwołaniu dr Bohdana Pretkiela. Jakie różnice pojawiły się między stanowiskami obecnego Rzecznika a tymi za kadencji dr Pretkiela? I dlaczego rządzącym tak bardzo zależy na jednolitym przekazie w tej sprawie?
Banki próbują skłonić jak najwięcej Frankowiczów do zawierania ugód, zachęcając ich dodatkowymi świadczeniami.
W praktyce te „wynagrodzenia” czy „dodatkowe świadczenia” to zazwyczaj zwrot części nadpłaconych rat. Na skutek błędnej nomenklatury trzeba będzie jednak od nich odprowadzić podatek dochodowy.
Fiskus uznaje je za przychód z innych źródeł, co oznacza, że podatek może wynieść 12% lub 32%, znacząco obniżając korzyści z ugody.
Frankowicze, którzy wybrali ugody, ponownie dali się nabrać bankom i poszli na łatwiznę, zamiast powierzyć sądowi rozstrzygnięcie sporu i zgarnąć pełną pulę korzyści.
Zawarcie ugody jest dla banków znacznie korzystniejsze niż przegrana w sądzie. Przegrany proces oznacza konieczność zwrotu wszystkich rat, opłat i prowizji wraz z wysokimi odsetkami ustawowymi (11,25% rocznie od kwoty roszczeń Frankowicza). Dlatego banki zaczęły składać bardziej atrakcyjne oferty ugodowe. Kredytobiorcom, którzy nadpłacili kredyt, proponują zwrot części nadpłat, określając je jednak jako „dodatkowe świadczenie” lub „wynagrodzenie za odstąpienie od dalszych roszczeń”. Taki zapis w ugodzie skutkuje wystawieniem PIT-11 i uznaniem kwoty za przychód z innych źródeł.
W rezultacie kredytobiorca musi doliczyć tę kwotę do innych przychodów, np. wynagrodzenia, i zapłacić podatek od całości. W wielu przypadkach powoduje to wejście w wyższy próg podatkowy, gdzie stawka wzrasta z 12% do 32%.
Bankom i Ministerstwu Finansów zależy, by jak najwięcej Frankowiczów wybierało ugody zamiast sądów. Dlatego już ponad 3 lata temu wprowadzono rozporządzenie zwalniające z podatku dochodowego przychody związane z umorzeniem części lub całości zadłużenia przy zawarciu ugody.(*)
- – Rozporządzenie, obowiązujące od marca 2022 roku, było co roku przedłużane. W grudniu 2024 roku Minister Finansów A. Domański przedłużył jego ważność do końca 2026 roku, pozostawiając je w niezmienionej formie (!). Niestety, resort nie uwzględnił w zwolnieniu podatkowym dodatkowych kwot wypłacanych Frankowiczom w 2024 roku .
Ministerstwo Finansów poszło na łatwiznę i powieliło treść rozporządzenia, które odpowiadało realiom z 2022 roku.
W 2024 roku banki zaczęły oferować atrakcyjniejsze ugody, obejmujące nie tylko umorzenie zadłużenia, ale także zwrot części nadpłaconego kapitału. Mimo informacji o nowych świadczeniach wypłacanych przez banki, Ministerstwo Finansów nie zmieniło rozporządzenia z 2022 roku, jedynie przedłużając jego obowiązywanie na kolejne dwa lata.
W efekcie Frankowicze, którzy otrzymali w 2024 roku dodatkowe świadczenia, banki nie nazwały go ZWROTEM lecz jako „dodatkowe świadczenie” lub „wynagrodzenie za zrzeczenie się roszczeń”, muszą zapłacić wyższy podatek dochodowy. Co gorsza, indywidualne interpretacje KAS dotyczące takich wypłat są dla kredytobiorców niekorzystne.
Frankowicz zapłaci podatek od ugody w 2025 roku, jeśli świadczenia otrzymane w ramach ugody nie są objęte zwolnieniem podatkowym. Dotyczy to następujących sytuacji:
- Umorzenie obejmuje dodatkowe usługi, takie jak składki ubezpieczeniowe związane z kredytem.
- Umorzone koszty dotyczą ubezpieczenia niskiego wkładu własnego (UNWW).
- Umorzone kwoty były przeznaczone na wydatki inne niż mieszkaniowe.
- W przypadku kredytów konsolidacyjnych lub refinansowych – umorzenie obejmuje kwoty niezwiązane z wydatkami mieszkaniowymi.
- Świadczenia wypłacone przez banki są określane jako „wynagrodzenie za rezygnację z dalszych roszczeń” lub „dodatkowe świadczenia”.
W takich przypadkach kwoty te są traktowane jako przychód i mogą podlegać opodatkowaniu według obowiązujących stawek podatkowych.
Frankowicze, którzy nie sprzedali nieruchomości zakupionej ze środków z unieważnionego kredytu i nie noszą się z takim zamiarem, nie muszą się obawiać fiskusa. Podobnie osoby, które sprzedały nieruchomości do roku 2018 – w takich przypadkach zobowiązania podatkowe uległy już przedawnieniu.
Osoby planujące sprzedaż mieszkania uwolnionego od hipoteki powinny złożyć wniosek o interpretację indywidualną do KAS w sprawach podatkowych. Można również walczyć o zmianę niekorzystnej interpretacji w sądzie administracyjnym. Każda sprawa jest inna, więc nie należy zakładać, że fiskus zawsze odmówi Frankowiczom prawa do ulgi mieszkaniowej.